Wywiad z gorseciarką Anią - właścicielką sklepu Absynt w Warszawie
1.7.19
Katarzyna Markowska
Poznajcie Annę Mieszkowską - twórczynię gorsetów z warszawskiej pracowni Absynt. Ma 37 lat i na co dzień pracuje w korporacji finansowej. Po pracy czas dzieli na 3 koty, Lubego, w którym jest zakochana po uszy i oczywiście szycie. Uwielbia lata 50te i dość często można ją spotkać w ubraniach nawiązujących do tego okresu. Równie mocno lubi wbić się w zwykłe czarne jeansy, t-shirty i glany.
Zdradziła mi jeszcze, że bywa nieśmiała, ale bardzo lubi kontakt i rozmowy z ludźmi. Jest osobą, która może wprost powiedzieć, że robi to, co kocha i jest po prostu szczęśliwa.
Anna Mieszkowska - właścicielka sklepu Absynt
Opowiedz proszę swoją historię. Jak rozpoczęłaś przygodę z gorseciarstwem?
Moją przygodę z gorsetami można podzielić na tą prywatną i na zawodową. Prywatna zaczęła się w wieku około 14 lat, gdy uszyłam sobie coś, co wydawało mi się wtedy być gorsetem. Dziś nawet pewnie paskiem byśmy tego nie określili. Od zawsze fascynowała mnie sylwetka z mocno zaznaczoną wąską talią. Przekładałam to na siebie.
Izabella Inga Karter
Bardzo mocno chciałam być jak Panie z rysunków w Burdzie. W domu rodzinnym zawsze było pełno starych numerów Burdy. Wiązało się to z faktem, że Babcia jest Mistrzem Krawieckim. Jako dziecko, najczęściej wybierałam właśnie te najstarsze magazyny. Początkowo ze względu na ich większą plastyczność i samą formę przekazu. Wolałam grafiki niż zdjęcia modelek. Zachwycałam się kolorystyką i linią. Z czasem okazało się, że to właśnie to ukształtowało moje zamiłowanie do gorsetów. To właśnie dzięki nim mogłam się zbliżyć we własnej formie do moich ukochanych Pań z rysunków.
Droga zawodowa związana z gorseciarstwem, pojawiła się około 10 lat temu gdy przyszło mi prowadzić swój własny sklep. Mało kto teraz pamięta, że na początku były w nim tylko buty. Fetyszowe i związane z tematyką erotyczną. Dość szybko okazało się, że to za mało i tak pojawiły się gorsety. Na początku modele gotowe, ale z czasem wypierane przez te szyte przeze mnie. Wydawało mi się to wtedy naturalną drogą rozwoju. Bardzo się z tego cieszę , że tak się to potoczyło, gdyż dziś nie wyobrażam sobie życia bez szycia gorsetów. Kocham to, co robię.
Skąd czerpiesz pomysły na nowe gorsety? Czy szyjesz tylko na zamówienie według projektów klientek?
Nie szyję tylko według pomysłów Klientek. Realizuję również swoje projekty, choć mam na nie zdecydowanie mniej czasu. Poza tym mam jedną dość uciążliwą cechę - nie zabieram się za wykonanie projektu, dopóki nie ustalę sama ze sobą, dosłownie wszystkich detali. Oznacza to, że brak decyzji co do odcienia lamówki, może zahamować wykonanie projektu na długie tygodnie.
Pomysły na nowe gorsety pojawiają się na kilka sposobów. Zdarza się, że Klientka nie wiedząc co chce, ale wiedząc, że chce gorset, zostawia mi wolną rękę. To ode mnie zależy tkanina/kształt/dodatki. W takim przypadku inspiracją jest dla mnie sama Klientka. Rozmowa z Nią. Nie o gorsetach, a o życiu. Słucham anegdot jakie opowiada. Tak w głowie powstaje projekt, tego co moim zdaniem, mogłoby Ją uszczęśliwić a co mogę zamknąć w formie gorsetu. W przypadku prywatnych projektów, nieprzeznaczonych dla konkretnej osoby, inspiracją dla mnie jest najczęściej sama tkanina. Jej wzór, faktura, to jak gra w świetle. Zdarza się również, że inspiruje mnie jakaś postać z filmu czy książki.
Joanna Kołakowska Apsara Afsanesara
Jak wygląda u Ciebie proces zamawiania gorsetu i jakie są orientacyjne ceny? Czy oferujesz może wybór z Twoich tkanin czy zamawiająca dostarcza swoje materiały?
Droga zaczyna się przez kontakt mailowy lub wiadomości FB. W ten sposób ustalamy termin spotkania, podczas którego rozmawiam z Klientką lub Klientem jakie ma oczekiwania wobec gorsetu. Następnie jest brana miara i ustalanie wszystkich detali i terminów. Oczywiście szyję z materiałów powierzonych przez Klientów. Zdarza mi się pojechać z Klientką do sklepu z tkaninami. Dzieje się tak najczęściej w przypadku, gdy Klientka ma problem z wyborem. Bezpośredni kontakt z tkaniną zdecydowanie go ułatwia. Zdarza się , że Klientki chcą bym to ja dobrała im kolor i odcień, polegając w tym temacie na mnie.
Oczywiście mam również swoją bazę tkanin, ale ze względu na ilość miejsca jakie to zajmuje, owa baza nie jest powalająca. Co się tyczy cen, to koszt gorsetu podbiustowego zaczyna się od 180 zł, pełnego od 280 zł.
Izabella Inga Karter
Czy masz może jeszcze jakieś hobby lub pasje poza gorsetami?
Ostatnio odkryłam ile przyjemności sprawia mi szycie sukieneczek dla córeczki mojego brata. Ta młoda panna własnie kończy rok. Szycie w wersji mini staje się moją nową miłością. Poza tym, zawsze byłam blisko wielu odmian rękodzieła. Praca z koralikami, rysunek, haft. Do tego kolekcjonuję stare pasy do pończoch i bieliznę vintage/retro. W kolekcji mam np. gorset z 1905 roku. Kilka pasów z lat 30tych. Znajdą się również modele z lat od 40tych do 70tych.
A jak lubisz spędzać wolny czas?
Lubię zamknąć się w swoim świecie i szyć. Zdarza się, że zapominam wtedy całkowicie o bożym świecie, a nawet o tym która jest godzina. Poza tym bardzo lubię czytać książki, ale te zostawiam na wolny czas między przejazdami do pracy, czy do domu. Jak się jedzie 40 minut w jedną stronę to ma się wystarczająco dużo czasu na kolejne rozdziały.
Staram się dość często bywać na koncertach. Nie ukrywam jednak, że czasem najlepiej spędza mi się wolny czas w domu. Z dobrym jedzeniem, oglądając film z Lubym. Rozmawiając do późna. Słuchając Jego opowieści. Głaszcząc koty.
Alice Shpiller i Pinup Candy
Czy masz może motto życiowe?
Motta jako takiego nie mam, ale staram się żyć tak, by nie oceniać innych, wychodząc z założenia, że to ich sprawa w co wierzą i jakie mają preferencje. Czy zawsze mi się to udaje? Oczywiście, że nie. Staram się jednak być otwarta.
Najważniejsza jest dla mnie rodzina. Ta powiązana ze mną DNA i ta, którą sama wybrałam lub dał mi los. Zwierzęta również traktuję jak członków rodziny.
Izabella Inga Karter
Jakie masz najbliższe plany gorseciarskie?
Mam kilka projektów do zrealizowania choć nie wiem od którego zacząć.
Coś na zasadzie „osiołkowi w żłoby dano”. Poza tym grafik zamówień mam na razie wypełniony na kilka miesięcy do przodu. Do tego chciałabym wreszcie skończyć suknię inspirowaną okresem wiktoriańskim. Szyję ją dla siebie. Mam już gorset, krynolinę, aksamitny stanik i....zastój w temacie dołu sukni. Nie mogę postawić „kropki nad i” decydując się na konkretną formę. Chyba przyszła pora się jednak zmobilizować.
Też uwielbiam wiktoriańskie kreacje :) Mam nadzieję, że pokażesz nam efekt końcowy. Dziękuję Ci za udzielenie wywiadu i życzę wszystkiego dobrego!
Karolina Zimna-Stelmaszewka
Karolina Zimna-Stelmaszewka
Marza Lechowska Marcin W. Dąbrowski
1 komentarze » • • •
Różowy z kokardką <3
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.