Wywiad z gorseciarką - Corsetry & Romance, czyli Palina Karnei
27.9.16Obdarzona wspaniałym talentem oraz poczuciem estetyki Palina Karnei jest gorseciarką pochodzącą z Białorusi, lecz językiem polskim włada lepiej niż niejeden Polak. Od lat tworzy gorsetowe cuda pod nazwą Corsetry & Romance, dbając o szczegóły wykończenia i z najwyższą starannością przyszywając ozdoby. Każdy gorset zachwyca, a jej romantyczny styl wyróżnia się gorsetami uszytymi z wzorzystych, rosyjskich chust, a także ręcznie wykonanymi haftami.
Palina jest bardzo uprzejmą, skromną i przemiłą osobą o wspaniałym charakterze. W wywiadzie opowiedziała mi o potrzebie pokory, zachwycie nad Polską i o tym, jak nieugięcie dąży do realizacji swoich marzeń. Zapraszam Was do interesującej lektury!
Pochodzisz z Białorusi, a dokładniej ze stolicy - Mińska. Jak to się stało, że zamieszkałaś w Krakowie?
Do Krakowa przyjechałam 6 lat temu na studia, dostałam się na Uniwersytet Jagielloński na Historię sztuki. Z czasem zrozumiałam, że nie jest to kierunek, z którym chcę powiązać swoją przyszłość, ale był to mimo wszystko ważny epizod w moim życiu, który mocno wpłynął na moje poczucie estetyki i pomógł zorientować się w tym, gdzie powinnam szukać inspiracji dla siebie.
Czasami trudno trafić z wyborem odpowiednich studiów. Sama miałam ten problem. A co zrobiłaś później? Poszłaś na inny kierunek?
Nie wybrałam sobie innego kierunku. Na szczęście na drugim roku miałam wystarczającą ilość wolnego czasu, żeby zacząć próbować swoich sił w szyciu. Ale to nie mogło trwać wiecznie i w końcu nastał moment przełomowy, kiedy miałam zadecydować, czy zostaję na studiach, których nie lubię, i poświęcam im większą część swojego czasu, albo rozwijam się w dziedzinie, która mnie naprawdę fascynuje i sprawia ogromną przyjemność. Dla mnie decyzja była oczywista.
Jak myślisz, czego Polacy mogliby nauczyć się od Białorusinów, a czego Białorusini od Polaków?
Niektórym Polakom zdecydowanie przydała by się nauka, jak nie narzekać na wszystko dookoła :D Czasem dochodzi do absurdów – mam na przykład przyjaciela, który narzekał na to, że dostał w pracy nowego iPhona.
Bardzo trafna uwaga! Niestety mentalność polska podpowiada nam, aby na pytanie jak tam u ciebie odpowiedzieć, że nie jest najlepiej nawet, gdy jest całkiem dobrze.
Białorusinom z kolei przydała by się nauka życzliwości – u nas nie ma tradycji witać się z personelem, kiedy wchodzi się do sklepu. Z kasjerką też nikt się nie wita. I to działa też w drugą stronę – sektor usług ma słabą kulturę w stosunku do klienta.
Niektórym Polakom zdecydowanie przydała by się nauka, jak nie narzekać na wszystko dookoła :D Czasem dochodzi do absurdów – mam na przykład przyjaciela, który narzekał na to, że dostał w pracy nowego iPhona.
Bardzo trafna uwaga! Niestety mentalność polska podpowiada nam, aby na pytanie jak tam u ciebie odpowiedzieć, że nie jest najlepiej nawet, gdy jest całkiem dobrze.
Białorusinom z kolei przydała by się nauka życzliwości – u nas nie ma tradycji witać się z personelem, kiedy wchodzi się do sklepu. Z kasjerką też nikt się nie wita. I to działa też w drugą stronę – sektor usług ma słabą kulturę w stosunku do klienta.
Co najbardziej Cię zaskoczyło po przeprowadzce do Krakowa?
Nie wyróżniałabym tu osobno Krakowa, ponieważ wszystko, co mnie zaskoczyło, rozprzestrzenia się na całą Polskę.
Przede wszystkim zdziwiło mnie to, że nie ma tak ogromniej przepaści pomiędzy stolicą państwa a innymi miastami. U nas jest Mińsk, do którego idzie ogromna część finansów z budżetu państwowego, to tu dzieje się najwięcej rzeczy i czasem różnica pomiędzy stolicą a jakimś dużym miastem jest ogromna. W Polsce jest inaczej – u was nawet bardzo małe miasteczka są zadbane i wyglądają, jak na obrazie.
Zarazem macie bardzo zróżnicowany teren – tu są góry, jest morze. A mimo wszystko zdarzało mi się słyszeć od niektórych Polaków, że Polska jest brzydka. Nie mam pojęcia, o czym mówili, bo Polska w której mieszkam jest absolutnie zachwycająca i ogromnie doceniam to, że mogę tu mieszkać. I to w jednym z najpiękniejszych miast w Europie (to jest tylko moje subiektywne zdanie :) )
Mamy tutaj wiele pięknych zakątków. Oby więcej Polaków potrafiło to docenić tak jak Ty :)
Nie wyróżniałabym tu osobno Krakowa, ponieważ wszystko, co mnie zaskoczyło, rozprzestrzenia się na całą Polskę.
Przede wszystkim zdziwiło mnie to, że nie ma tak ogromniej przepaści pomiędzy stolicą państwa a innymi miastami. U nas jest Mińsk, do którego idzie ogromna część finansów z budżetu państwowego, to tu dzieje się najwięcej rzeczy i czasem różnica pomiędzy stolicą a jakimś dużym miastem jest ogromna. W Polsce jest inaczej – u was nawet bardzo małe miasteczka są zadbane i wyglądają, jak na obrazie.
Zarazem macie bardzo zróżnicowany teren – tu są góry, jest morze. A mimo wszystko zdarzało mi się słyszeć od niektórych Polaków, że Polska jest brzydka. Nie mam pojęcia, o czym mówili, bo Polska w której mieszkam jest absolutnie zachwycająca i ogromnie doceniam to, że mogę tu mieszkać. I to w jednym z najpiękniejszych miast w Europie (to jest tylko moje subiektywne zdanie :) )
Mamy tutaj wiele pięknych zakątków. Oby więcej Polaków potrafiło to docenić tak jak Ty :)
Opowiedz nam proszę, czemu zainteresowałaś się gorsetami i jak nauczyłaś się je szyć.
Swój pierwszy gorset uszyłam, kiedy miałam 16 lat. Nadawał się tylko na Halloween, i od wielu lat jest schowany w szafie – trzymam go jako pamiątkę moich pierwszych kroków, stawianych w tej dziedzinie.
Na poważnie gorsetami zainteresowałam się, kiedy poznałam jednego chłopaka. Chciałam zrobić na nim wrażenie, więc na pierwszą randkę założyłam uszyty przez siebie gorset. I teraz ten chłopak jest moim mężem :) Właśnie dzięki niemu w dużym stopniu zaczęłam szyć gorsety, bo to od niego wyszedł pomysł, że mogę je szyć również dla innych osób.
Niesamowita historia! Więc teraz już wiemy komu pośrednio zawdzięczamy powstanie tych wszystkich gorsetowych dzieł :)
Szyć gorsety uczyłam się sama metodą prób i błędów, ponieważ kiedy się za to zabrałam nie było dużej ilości informacji na ten temat, a najbliższe kursy gorseciarstwa były w Anglii. Kosztowało mnie to dużo czasu i ogromnej ilości zmarnowanych materiałów. I nawet dzisiaj wciąż mi się zdarza popełnić jakiś totalnie głupi błąd w trakcie szycia, jak zresztą każdej osobie.
Swój pierwszy gorset uszyłam, kiedy miałam 16 lat. Nadawał się tylko na Halloween, i od wielu lat jest schowany w szafie – trzymam go jako pamiątkę moich pierwszych kroków, stawianych w tej dziedzinie.
Na poważnie gorsetami zainteresowałam się, kiedy poznałam jednego chłopaka. Chciałam zrobić na nim wrażenie, więc na pierwszą randkę założyłam uszyty przez siebie gorset. I teraz ten chłopak jest moim mężem :) Właśnie dzięki niemu w dużym stopniu zaczęłam szyć gorsety, bo to od niego wyszedł pomysł, że mogę je szyć również dla innych osób.
Niesamowita historia! Więc teraz już wiemy komu pośrednio zawdzięczamy powstanie tych wszystkich gorsetowych dzieł :)
Szyć gorsety uczyłam się sama metodą prób i błędów, ponieważ kiedy się za to zabrałam nie było dużej ilości informacji na ten temat, a najbliższe kursy gorseciarstwa były w Anglii. Kosztowało mnie to dużo czasu i ogromnej ilości zmarnowanych materiałów. I nawet dzisiaj wciąż mi się zdarza popełnić jakiś totalnie głupi błąd w trakcie szycia, jak zresztą każdej osobie.
Jakich rad udzieliłabyś teraz sobie sprzed lat, gdy chciałaś uszyć swój pierwszy gorset?
Ja mam dla siebie tylko jedną radę: dużo cierpliwości, pracy i pokory. Dlatego, że nie ma szycia bez cierpliwości, nie ma rozwoju bez pracy, a pokora przydaje się, kiedy zaczyna się wydawać, że umiem bardzo dużo, chociaż tak naprawdę jestem dopiero na początku swojej gorsetowej drogi. Czasem taki powrót na ziemię boli :)
Ja mam dla siebie tylko jedną radę: dużo cierpliwości, pracy i pokory. Dlatego, że nie ma szycia bez cierpliwości, nie ma rozwoju bez pracy, a pokora przydaje się, kiedy zaczyna się wydawać, że umiem bardzo dużo, chociaż tak naprawdę jestem dopiero na początku swojej gorsetowej drogi. Czasem taki powrót na ziemię boli :)
Na Twojej stronie na Facebooku można podziwiać nie tylko piękne gorsety, ale także eleganckie stylizacje z uszytymi przez Ciebie sukienkami, żakietami, spódnicami oraz płaszczami. Czy można zamówić u Ciebie również takie rzeczy?
Ostatnio często pokazuję na stronie sukienki, a co za tym idzie, dostaję sporo wiadomości z prośbą o uszycie którejś z nich na zamówienie. Już wiele razy zastanawiałam się nad tym, aby wprowadzić taką opcję. I zawsze pojawiają se rzeczy, które sprawiają, że odkładam ten pomysł.
Kiedy pokazuję suknie, to oczywiście chcę podzielić się pomysłem na to, w jaki sposób gorset może poprawiać ich wygląd. Również chcę dzielić się swoim doświadczeniem, ponieważ nie da się całego życia spędzić na szyciu tylko jednego elementu garderoby, zaniedbując resztę. Chcę również pokazać to, że nawet najprostsza suknia może wyglądać ciekawie i kobieco. Ale najważniejsze jest to, że chciałabym przekazać pewną kulturę noszeniach rzeczy codziennych. W czasach, kiedy fast fashion otacza nas na każdym kroku, przestaliśmy zastanawiać się nad tym, czego rzeczywiście potrzebujemy. Kupić t-shirt za 5 zł jest łatwo, i ludzie zaczynają zapominać co to znaczy – dbać o rzecz. Bo o taki t-shirt nikt dbać nie będzie, go się kupuje tylko po to, aby założyć kilka razy i wyrzucić.
Wróćmy do sukien. Oto kilka powodów, dla których bardzo boję się zaczynać zabawę z sukniami na zamówienie:
1. Jestem zmęczona tanimi materiałami słabej jakości. Kiedy szyję dla siebie suknię, zakładam, że będę ją nosić kilka lat. I chcę, żeby noszenie sprawiało mi jak największy komfort. Tkanina gra tu kluczową rolę – żaden tani poliester nie zapewni Wam tego komfortu. Często stawiam na wełnę, i jeśli na płaszcz można znaleźć dobrą wełnę w fajnej cenie, to znalezienie wełny na suknię wiąże się zazwyczaj z większym wydatkiem (a momentami – z bardzo dużym), ponieważ dotyka ona skóry bezpośrednio, a co za tym idzie musi być miękka i niegryząca (i znowu – komfort!).
2. Jest bardzo konkretny styl, z którym chcę być kojarzona. Szycie sukien workowatych, niekobiecych, z dresu - mnie nie kręci. Takie suknie obecnie są w każdym sklepie, a konkurować z Chinami nigdy nie będę w stanie i nie chcę.
3. Ogromną uwagę zwracam na bieliznę, którą noszę pod sukniami. Nie zmieniam swojej talii na zdjęciach, mam dobrze dobrany gorset, dlatego sylwetka jest wygładzona, biust podniesiony, a talia podkreślona. Bez gorsetu moje ciało wygląda inaczej. Noszę oczywiście suknie bez gorsetu, ale on sprawia, że efekt jest zdecydowanie mocniejszy. To, jak na mnie leżą sukienki jest kwestią dobrego dopasowania, bielizny i… akcesoriów
4. Tak jak pisałam już wiele razy, stawiam na proste kroje. Ale one wcale nie są proste kiedy sprawa dochodzi do noszenia. Oprócz bielizny ważny jest dobór akcesoriów i w ogóle całej otoczki. Żadna suknia nie zrobi z nas księżniczki, jeśli jesteśmy niewyspane, nieuczesane i w paskudnym humorze.
Boję się, że zamawiając u mnie suknię, patrząc tylko na moje zdjęcie, będziecie oczekiwać, że ona nagle wygładzi ciało i powiększy biust, sprawi, że włosy same się ułożą,a humor automatycznie się poprawi. Ale to jest tylko suknia. Bardzo boję się wygórowanych oczekiwań.
Niestety w tym momencie nie zajmuję się szyciem sukienek i żakietów. Uważam, że powinnam nabrać większego doświadczenia w szyciu tych rzeczy. Trzeba popracować nad stworzeniem ciekawych wykrojów, znaleźć odpowiednie tkaniny wysokiej jakości i w jakiś magiczny sposób zachować przy tym normalne, niegryzące ceny :) Ale płaszcze można zamawiać już w tym momencie!
Wysoka jakość i niegryzące ceny to trudne wyzwanie. Twoje płaszcze kuszą mnie już od dawna! Aż ciężko zdecydować się na jeden :)
Ostatnio często pokazuję na stronie sukienki, a co za tym idzie, dostaję sporo wiadomości z prośbą o uszycie którejś z nich na zamówienie. Już wiele razy zastanawiałam się nad tym, aby wprowadzić taką opcję. I zawsze pojawiają se rzeczy, które sprawiają, że odkładam ten pomysł.
Kiedy pokazuję suknie, to oczywiście chcę podzielić się pomysłem na to, w jaki sposób gorset może poprawiać ich wygląd. Również chcę dzielić się swoim doświadczeniem, ponieważ nie da się całego życia spędzić na szyciu tylko jednego elementu garderoby, zaniedbując resztę. Chcę również pokazać to, że nawet najprostsza suknia może wyglądać ciekawie i kobieco. Ale najważniejsze jest to, że chciałabym przekazać pewną kulturę noszeniach rzeczy codziennych. W czasach, kiedy fast fashion otacza nas na każdym kroku, przestaliśmy zastanawiać się nad tym, czego rzeczywiście potrzebujemy. Kupić t-shirt za 5 zł jest łatwo, i ludzie zaczynają zapominać co to znaczy – dbać o rzecz. Bo o taki t-shirt nikt dbać nie będzie, go się kupuje tylko po to, aby założyć kilka razy i wyrzucić.
Wróćmy do sukien. Oto kilka powodów, dla których bardzo boję się zaczynać zabawę z sukniami na zamówienie:
1. Jestem zmęczona tanimi materiałami słabej jakości. Kiedy szyję dla siebie suknię, zakładam, że będę ją nosić kilka lat. I chcę, żeby noszenie sprawiało mi jak największy komfort. Tkanina gra tu kluczową rolę – żaden tani poliester nie zapewni Wam tego komfortu. Często stawiam na wełnę, i jeśli na płaszcz można znaleźć dobrą wełnę w fajnej cenie, to znalezienie wełny na suknię wiąże się zazwyczaj z większym wydatkiem (a momentami – z bardzo dużym), ponieważ dotyka ona skóry bezpośrednio, a co za tym idzie musi być miękka i niegryząca (i znowu – komfort!).
2. Jest bardzo konkretny styl, z którym chcę być kojarzona. Szycie sukien workowatych, niekobiecych, z dresu - mnie nie kręci. Takie suknie obecnie są w każdym sklepie, a konkurować z Chinami nigdy nie będę w stanie i nie chcę.
3. Ogromną uwagę zwracam na bieliznę, którą noszę pod sukniami. Nie zmieniam swojej talii na zdjęciach, mam dobrze dobrany gorset, dlatego sylwetka jest wygładzona, biust podniesiony, a talia podkreślona. Bez gorsetu moje ciało wygląda inaczej. Noszę oczywiście suknie bez gorsetu, ale on sprawia, że efekt jest zdecydowanie mocniejszy. To, jak na mnie leżą sukienki jest kwestią dobrego dopasowania, bielizny i… akcesoriów
4. Tak jak pisałam już wiele razy, stawiam na proste kroje. Ale one wcale nie są proste kiedy sprawa dochodzi do noszenia. Oprócz bielizny ważny jest dobór akcesoriów i w ogóle całej otoczki. Żadna suknia nie zrobi z nas księżniczki, jeśli jesteśmy niewyspane, nieuczesane i w paskudnym humorze.
Boję się, że zamawiając u mnie suknię, patrząc tylko na moje zdjęcie, będziecie oczekiwać, że ona nagle wygładzi ciało i powiększy biust, sprawi, że włosy same się ułożą,a humor automatycznie się poprawi. Ale to jest tylko suknia. Bardzo boję się wygórowanych oczekiwań.
Niestety w tym momencie nie zajmuję się szyciem sukienek i żakietów. Uważam, że powinnam nabrać większego doświadczenia w szyciu tych rzeczy. Trzeba popracować nad stworzeniem ciekawych wykrojów, znaleźć odpowiednie tkaniny wysokiej jakości i w jakiś magiczny sposób zachować przy tym normalne, niegryzące ceny :) Ale płaszcze można zamawiać już w tym momencie!
Wysoka jakość i niegryzące ceny to trudne wyzwanie. Twoje płaszcze kuszą mnie już od dawna! Aż ciężko zdecydować się na jeden :)
Co najchętniej zakładasz na co dzień? Czym się kierujesz i co jest dla Ciebie najważniejsze przy doborze garderoby? Jak opisałabyś swój styl?
Ubiór bardzo zależy od tego, co planuję w ciągu dnia robić. Jeśli jadę do stajni albo wiem, że cały dzień spędzam w domu przy maszynie, to stawiam na wygodne ubrania w których moje ruchy nie są skrępowane. Ale z największą przyjemnością zakładam sukienki – czuję się w nich kobieco i pewnie. Sukienki też dobieram do konkretnych okazji, bo każda z nich trochę inaczej wpływa na to, jak się czuję.
Co do stylu, to inspiracje znajduję przede wszystkim w latach 30-50 ubiegłego wieku. To zresztą nie znaczy, że przejmuję każdy trend, ponieważ i w tych okresach jest wiele rzeczy, które do mnie nie przemawiają. Ale na tym właśnie polegają poszukiwania własnego stylu, kiedy musimy przebrnąć przez ogromną ilość różnych sposobów ubierania się, i od każdego z nich podpatrujemy coś, co odpowiada naszym potrzebom i poczuciu estetyki.
Skąd czerpiesz pozytywną energię i motywację do pracy?
Motywację do pacy, o dziwo, czerpię z samej pracy :) Czasem pracuję nad tak ciekawymi projektami, że zasypiam i budzę się z myślami o nich. Pierwsze, co robię każdego rana po tym, jak wstaję, to włączam maszynę.
Prawdziwa pasja :) Widać, że wkładasz w to, co robisz całe serce. Jak powiedział Konfucjusz „Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu.”
Kolejnym źródłem pozytywnej energii dla mnie są ludzie. Mam o tyle szczęścia, że moja rodzina zawsze bardzo mnie wspierała w każdym moim twórczym pomyśle. To od mamy dostałam swoją pierwszą maszynę do szycia. O mężu już mówiłam – wspiera mnie każdego dnia i, co ważne, w bardzo delikatny sposób hamuje każdy mój idiotyczny pomysł, a takich mam sporo.
Kiedy przyjechałam do Krakowa, nie miałam ani pieniędzy, ani dużej ilości znajomości. I trochę się bałam, czy odnajdę się w nowym dla siebie środowisku. Na szczęście, udało się mimo mojego naprawdę biednego polskiego. Teraz jestem na etapie kiedy to moja praca pozwoliła mi znaleźć moich najlepszych przyjaciół i cały czas pomaga w poznawaniu nowych. Ogromnie się cieszę, że otaczają mnie ludzie o zainteresowaniach podobnych do moich.
Motywację do pacy, o dziwo, czerpię z samej pracy :) Czasem pracuję nad tak ciekawymi projektami, że zasypiam i budzę się z myślami o nich. Pierwsze, co robię każdego rana po tym, jak wstaję, to włączam maszynę.
Prawdziwa pasja :) Widać, że wkładasz w to, co robisz całe serce. Jak powiedział Konfucjusz „Wybierz pracę, którą kochasz, i nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu.”
Kolejnym źródłem pozytywnej energii dla mnie są ludzie. Mam o tyle szczęścia, że moja rodzina zawsze bardzo mnie wspierała w każdym moim twórczym pomyśle. To od mamy dostałam swoją pierwszą maszynę do szycia. O mężu już mówiłam – wspiera mnie każdego dnia i, co ważne, w bardzo delikatny sposób hamuje każdy mój idiotyczny pomysł, a takich mam sporo.
Kiedy przyjechałam do Krakowa, nie miałam ani pieniędzy, ani dużej ilości znajomości. I trochę się bałam, czy odnajdę się w nowym dla siebie środowisku. Na szczęście, udało się mimo mojego naprawdę biednego polskiego. Teraz jestem na etapie kiedy to moja praca pozwoliła mi znaleźć moich najlepszych przyjaciół i cały czas pomaga w poznawaniu nowych. Ogromnie się cieszę, że otaczają mnie ludzie o zainteresowaniach podobnych do moich.
Czy masz inne hobby, które jest niezwiązane z szyciem? Jak lubisz spędzać czas wolny?
Moim największym hobby od zawsze była jazda konna. Prawie dwa lata temu spełniłam swoje największe marzenie i zostałam właścicielką siwej klaczy o imieniu Persja. Wcześniej mówiłam o pokorze, i tak naprawdę to konie są najlepszymi nauczycielami pokory, ponieważ zbytnia pewność siebie w pracy z tymi zwierzętami często bardzo poważnie boli.
Świetny przykład. Warto pamiętać o pokorze w wielu kontekstach. A opowiedz nam proszę więcej o realizacji tego niezwykłego marzenia. Jak Ci się to udało? Zastawia mnie też, gdzie mieszka Persja i jak wygląda posiadanie konia na co dzień :)
Zanim podjęłam decyzję o zakupie konia przez bardzo długi czas szukałam stajni, w której koń miałby stać. Bardzo zależało mi na dobrych warunkach dla niego. Jako że to był mój pierwszy koń, potrzebowałam kogoś, kto mógłby mi doradzić podczas zakupu i pomagać w trakcie stawiania pierwszych kroków w nowej dla mnie roli – posiadaczki własnego rumaka. Na szczęście, udało się znaleźć taką stajnię – jest to stajnia Sarmacja, która znajduje się w Pisarach. Trafiłam tam kiedy stajnia dopiero zaczynała swoją działalność i widziałam, jak ona się rozwija, widziałam również to, z jaką troską zwierzęta są traktowane przez właścicieli. A więc decyzja została podjęta. I tu muszę ogromnie podziękować właścicielom pensjonatu – Oli i Leszkowi – za to, że pomogli znaleźć mojego konia, za to, że cierpliwie doradzali. I za to, że potrafili stworzyć tak wspaniały klimat w stajni, że czuję się tam jak w domu.
Moim największym hobby od zawsze była jazda konna. Prawie dwa lata temu spełniłam swoje największe marzenie i zostałam właścicielką siwej klaczy o imieniu Persja. Wcześniej mówiłam o pokorze, i tak naprawdę to konie są najlepszymi nauczycielami pokory, ponieważ zbytnia pewność siebie w pracy z tymi zwierzętami często bardzo poważnie boli.
Świetny przykład. Warto pamiętać o pokorze w wielu kontekstach. A opowiedz nam proszę więcej o realizacji tego niezwykłego marzenia. Jak Ci się to udało? Zastawia mnie też, gdzie mieszka Persja i jak wygląda posiadanie konia na co dzień :)
Zanim podjęłam decyzję o zakupie konia przez bardzo długi czas szukałam stajni, w której koń miałby stać. Bardzo zależało mi na dobrych warunkach dla niego. Jako że to był mój pierwszy koń, potrzebowałam kogoś, kto mógłby mi doradzić podczas zakupu i pomagać w trakcie stawiania pierwszych kroków w nowej dla mnie roli – posiadaczki własnego rumaka. Na szczęście, udało się znaleźć taką stajnię – jest to stajnia Sarmacja, która znajduje się w Pisarach. Trafiłam tam kiedy stajnia dopiero zaczynała swoją działalność i widziałam, jak ona się rozwija, widziałam również to, z jaką troską zwierzęta są traktowane przez właścicieli. A więc decyzja została podjęta. I tu muszę ogromnie podziękować właścicielom pensjonatu – Oli i Leszkowi – za to, że pomogli znaleźć mojego konia, za to, że cierpliwie doradzali. I za to, że potrafili stworzyć tak wspaniały klimat w stajni, że czuję się tam jak w domu.
Jakie masz plany na przyszłość? Czy planujesz może otworzyć własne atelier lub sklep internetowy?
Jasne, że mam takie plany, ponieważ chciałabym dalej się rozwijać. Nie ukrywam, iż jest jedna rzecz której bardzo się boję. Otwarcie własnego atelier wiąże się z ogromną ilością pracy papierkowej i takiej, która odciągała by mnie od szycia. A to właśnie proces bezpośredniego tworzenia rzeczy sprawia mi największą radość i nie chciałabym odbierać sobie tej przyjemności.
A na koniec zdradź nam proszę, czy masz jakąś życiową dewizę, z którą się utożsamiasz?
Tak, mam taką dewizę: „Na świecie nie ma nic niemożliwego. Na niemożliwe po prostu potrzebujesz więcej czasu”.
Nigdy nie myślałam o tym, że kiedyś będę szyć gorsety. Albo że spełnię swoje największe marzenie – kupię sobie konia. Albo że zamieszkam w tak niesamowicie pięknym mieście, jakim jest Kraków. A jednak wszystko to się zdarzyło, po prostu potrzebowałam na to więcej czasu. Chociaż muszę się przyznać, że nieraz zamykano drzwi przed moim nosem. Ale jeśli mamy dużo chęci, to przecież można wejść przez okno :)
Bardzo mądra rada. Dziękuję Ci, że podzieliłaś się z nami swoimi doświadczeniami - wierzę, że Twoje podejście i historia dodadzą Czytelnikom wywiadu motywacji i samozaparcia w dążeniu do realizacji własnych marzeń. Jesteś dla mnie i myślę, że dla wielu osób, wspaniałą inspiracją. Udowodniłaś, że przy bardzo mocnych chęciach połączonych z dużą wytrwałością i pokorą, można zdziałać niesamowite rzeczy. Życzę Ci dalszych sukcesów!
Nigdy nie myślałam o tym, że kiedyś będę szyć gorsety. Albo że spełnię swoje największe marzenie – kupię sobie konia. Albo że zamieszkam w tak niesamowicie pięknym mieście, jakim jest Kraków. A jednak wszystko to się zdarzyło, po prostu potrzebowałam na to więcej czasu. Chociaż muszę się przyznać, że nieraz zamykano drzwi przed moim nosem. Ale jeśli mamy dużo chęci, to przecież można wejść przez okno :)
Bardzo mądra rada. Dziękuję Ci, że podzieliłaś się z nami swoimi doświadczeniami - wierzę, że Twoje podejście i historia dodadzą Czytelnikom wywiadu motywacji i samozaparcia w dążeniu do realizacji własnych marzeń. Jesteś dla mnie i myślę, że dla wielu osób, wspaniałą inspiracją. Udowodniłaś, że przy bardzo mocnych chęciach połączonych z dużą wytrwałością i pokorą, można zdziałać niesamowite rzeczy. Życzę Ci dalszych sukcesów!
Miałam zaszczyt poznać Palinę osobiście podczas Spotkania Gorseciar (I OFICJALNE SPOTKANIE GORSECIAR - OGÓLNOPOLSKIE TARGI MODY ALTERNATYWNEJ DARK MARKET). Palina jest osobą, którą na pewno chciałoby się mieć w swoim najbliższym gronie.
Miałam także parę lat temu przyjemność zamówić u niej gorset (możecie zobaczyć go tutaj). Zawsze mogłam liczyć na jej radę oraz pomoc. Palina każdego klienta traktuje indywidualnie, a zamawiając u niej można liczyć na najwyższą jakość nie tylko samego gorsetu, ale również obsługi.
Więcej o swoich gorsetach (jak długo trwa oczekiwanie, z jakich tkanin lubi szyć najbardziej itd.) Palina opowiedziała mi kiedyś w mini wywiadzie, który możecie znaleźć tutaj:
Koniecznie odwiedźcie i polubcie stronę Corsetry & Romance na Facebooku.
Znajdziecie tam interesujące posty i piękne zdjęcia!
Fot: Freyja Schimkus
5 komentarze » • • •
niedawno zamówiłam pierwszy gorset u Paliny i czekam obecnie na realizację. Ale już teraz mogłabym się nieźle rozpisać na temat przemiłego charakteru i profesjonalizmu gorseciarki :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wywiad, dziękuje wam za tą mile zaserwowaną dawkę motywacji! :)
OdpowiedzUsuńfajne gorsety, ten w czerwone kwiatki, wymodelowany, ze hej!
OdpowiedzUsuńale najważniejsze w tym wywiadzie, że stajesz ponad tymi paskudnymi ostatnio modnymi podziałami naradowościowymi !!!!! wielki +++++
Ludwik August
Głosuję na Palinę! Mam już 6 gorsetów od Paliny, wszystkie super! :)
OdpowiedzUsuńGłosuje na Palinę. Każdy jeden gorset to dzieło sztuki. :)
OdpowiedzUsuńUwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.